Pielgrzymka rowerowa 2013
Dzień XXIII
San Anton – dziś zaczniemy inaczej niż zwykle, od Czapki Niewidki, znaczy się nie wiedzieć czemu człowiek na rowerze przekraczając 43/h przestaje być widzialny. Piątka + Gość z Columbii i stajesz się niby kometa. Wszyscy wiedzą, że ma nadejść ale kiedy i jak to ni hu–hu. No można i z drugiej strony: niby samochód oznakowany, stał jak stodoła przy drodze, Janusz na klombie z lornetką i Darek z wytrzeszczem, ale i tak nie zadziałało. Kto kogo nie zauważył?!Koniec końców My pod Burgos oni 20km wcześniej! Reszta za to już spokojnie, na wyciągnięcie ręki. Katedra w Burgos dech zapiera jednak nam najbardziej zaparło dech na widok innego kościoła, który miał stać się NASZYM NOCLEGIEM. Oto w szczerym polu droga w kolejnym zakręcie przebiega środkiem ruin starożytnego konwentu Świętego Antoniego, w ruinach zaś skrywają się pomieszczenia maleńkiego alberge /schroniska/, które przyjęło nas w swoje progi. Już sam widok powala, a dodajmy do tego wieczorną mszę świętą w otoczeniu pielgrzymów nocujących z nami, agapy – kolacji i wspólnych historii camino to z Włoch, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Polski czy dalekiej Korei. Ech! Dobry to był wieczór. Noc dodała sklepienie z gwiazd i sen był po prostu rozkoszą. Jak zwykle koszmarem będzie pewnie poranek, no ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma! Pozdrawiamy pamiętając w modlitwie i kilometrach!!!
Ps. Był tez i wózek inwalidzki w kampusie uniwersyteckim w Burgos, ale o tym może kiedy indziej!