Rowerowa
Dzień 4 - Jorbarkas
I można wstać o 5.00 ? Można, ale gratulacje przyjmuje tylko Grażynka. My spokojnie o 6.00. Poranna msza święta, szybkie śniadanie, pożegnanie z Ojcem Piotrem i zapewnienie, że gdy będzie w Szczecinie to… ZOBACZY! Trochę martwimy się dzisiejszym etapem, jednym z najdłuższych dlatego tak szybko, porannie, expresem. Niespodziewanie droga puszcza lekko. Pierwsze 60km i mała kawka. Zmiana przy kierownicy, a przy każdej zmianie różaniec, koronka, intencji starczy do samego Szczecina. Dużo słońca, a słuchy chodzą, że u Was pochmurnie. Cóż, nie każdemu w żłobie dano. O 17.00 jesteśmy w Jorbarkas, szybko, tanio i wygodnie. Ksiądz sprawdza naszą znajomość rosyjskiego i nocleg gotowy. Dziś podłoga w salce. Ale za to jaki makaron, A JAKA KIEŁBASKA???
Acha! Dziś raptem 153 J