Rowerowa
Dzień 13 - Wolin
Jeśli dróżki Palangi były ładne, a dojazd do Kołobrzegu super do pierwsze kilometry dzisiejszego etapu można zaliczyć w poczet tych nie do opisania. Odprowadza nas Adrian i wraca do Szczecina. Ja osobiście jeszcze tak pięknym rowerowym duktem nie jechałem. Brawo! Tylko jak to u nas, gmina gminie nie równa i po kilkunastu kilometrach brukowy koszmar. Co z tego, że tylu turystów, wczasowiczów, rowerzystów? Nic dziwnego, że czasem ludzie wolą jechać za granicę. Z kilometra na kilometr camino bardziej przejrzyste, więcej compostelek, oznaczeń, opisów, drogowskazów. Miło czuć się jednym z nich , na każdym plastronie mamy znak jakubowy. Trzęsacz, Krzyż Giewontu w Pustkowie i mamy półmetek wyznaczony spotkaniem w Pobierowie. Przyjmuje nas Ewa z Rodzicami, Mama jednego z moich ministrantów. Jak w domu, w niedzielę: jest rosół, schabowy, kawa fusiata. To już tuż tuż… Posiedziało by się dłużej, ale trzeba ruszać. Przed nami Kamień Pomorski i spotkanie z ks. Darkiem Żarkowskim - proboszczem katedry. Msza w kaplicy i historia początków miejsca, fajnie, że opowiedziana Jego swadą i doświadczeniem. Kawa już nie z Reganem czy Żelazną Damą, ale tu jadali Kardynałowie i im podobni. Smakuje z kanapkami wyśmienicie. Jeszcze tylko 21 km i Wolin. Ks. Leszek Konieczny jak zwykle i wcześniej w Pyrzycach podejmuje rowerzystów całym sercem. Kończymy dzień modlitwą pojednania i Apelem. Jutro… Dobra, bo się rozkleję. Jest 3 min. do północy i chyba czas kończyć. Dobrej nocy? Tylko komu, jak Oni już w sztafecie 4x400 ?!?
Dziś właśnie km. 113