Rowerowa

Rowerowa 23 lipca 2014 wyświetleń: 2959

Dzień 11 - Darłowo

 

 

Dziś msza ciut wcześniej - 6.30 i ciut ciszej  bo recytowana. Na każdym kroku nasi gospodarze – oo.franciszkanie podkreślają rolę patrona miejsca. Jest więc muszla jakubowa w ołtarzu, pielgrzymi kostur,  księga intencji i compostelki na ścianach. Foto na zaś i w drogę. Początek puszcza spokojnie więc i kilometry lecą szybko. Niestety trochę fałd rozkłada szyk i trzeba czekać . Za to jaka czekolada na postoju!

 

Zwijamy żagle – jeszcze tylko darmowy kurs polszczyzny przemiłemu Niemcowi co to morgen dzień chciał u nas zaczynać i Szczęść Boże na drogę.  W Słupsku kościół stacyjny Camino Baltica i compostelki na światłach. 

 

Przejdźmy jednak albo przejedźmy już do noclegu. Miało być tak fajnie, wywiady, wycieczki do zakładów pracy, a wyszło… No właśnie.  Mieliśmy spać na kutrach, ale jak się brać zebrała na wizję lokalną tak zaczęły się schody. Że za mało miejsca, powietrza i w ogóle jakoś tak. Swoją drogą rozumiem, bo to co zobaczyliśmy to nie piękne kajuty, cudne koje i klar, a bardziej mocną i konkretną rzeczywistość w jakiej przychodzi rybakom zarabiać na chleb. Pełen szacun i czapki z głów dla tych twardzieli. Poważnie!

 

I jak to na statkach bywa jest i tratwa ratunkowa. Tą okazał się Darek, a raczej jego budowany dom.  W prostocie okazanego serca lądujemy w nowym domu. No, może jeszcze nie domu, ale i tak czujemy się tu swojsko. Kilka palet , desek, płyt i miejsce na wieczorną biesiadę gotowe. Nie zrozumie tego nikt, kto nie skosztował polskiej gościnności. Darek mógłby spokojnie zostać instruktorem. W nagrodę poświęcony dom i uciecha całej rodziny. O take Polske walczylyśmy!

 

Ps. Rano mają być świeże bułeczki…

 

Szkoda tych trzech, więc 97km.

 

 

aktualizowano: 2014-07-24
cofnij drukuj do góry
Wszystkich rekordów: