Pielgrzymka rowerowa 2013
Dzień XV
Peyrat le Chateau – jest 6 rano, nie wiadomo dokładnie skąd ale rozlega się już dobrze znana piosenka: „Hej Miśki czas wstać, jak można tak spać…” Cóż, po powrocie chętnie poznamy tego figlarza, który wgrał w komórkę ten kawałek Januszowi!!! Dzień jednak po jak zwykle za krótkim śnie rozpoczął się sentymentalnie. Kiedy ekipa ruszyła w trasę my z Darkiem pojechaliśmy obejrzeć miejsce, gdzie 3 lata temu podczas swojego camino Szczecin – Santiago /98 dni!/ doznał złamania kości śródstopia co postawiło w znak zapytania Jego dalszą wędrówkę. Jak sam dziś opowiadał gdyby wtedy bliżej było jakiejkolwiek cywilizacji pewnie by zrezygnował. Wokół jednak same lasy, jary, parowy i smętnie snująca się rzeka. Taki właśnie towarzyszył nam dzisiaj klimat i całodzienne widoki. Było górzyście, ale za to jak nigdy dotąd lekkość nas nie opuszczała. Poważnie, nie wiadomo jak szybko zleciał ten dzień. A trasa nie była najkrótsza, liczyła bowiem 125 km. Dla wszystkich ciekawych trasy polecam sprawdzić Crozant i La Souterraine. W tym drugim byliśmy w południe, więc jak nic Anioł Pański w katedrze. Jakie było zdziwienie, gdy podczas wpisywania się do księgi pielgrzymów okazało się, że właśnie trafił się nr 1000! Były zdjęcia, uściski, w sumie bardzo fajny dodatek, a jeszcze adres na kopercie, żeby wysłać okolicznościowy artykuł z gazety. Najbardziej jednak cieszy piękna muszla z wygrawerowanymi gratulacjami. To dodało skrzydeł już i tak latającej dziś jak chyba nigdy ekipie. Parę obrotów i byliśmy na miejscu. Dziś nocujemy w opuszczonej plebani . Za chwilę msza – sprawowana za kapłanów i szczególnie za Ks. Marcina, który uległ wypadkowi. 3mamy kciuki i pamiętamy w modlitwie by rehabilitacja przebiegała jak najkorzystniej. Was też Kochani pozdrawiamy i siadamy do CHLEBA NASZEGO POWSZEDNIEGO! Pięknej niedzieli zmartwychwstania Pańskiego i dobrego rosołu!
Ps. Przepraszamy za zwłokę w nadawaniu bo choć codziennie relacje są uzupełniane to nie zawsze i tak szybko możemy je umieścić na stronie. Ot co!