Rowerowa

Rowerowa 14 lipca 2014 wyświetleń: 3682

Dzień 2 - Wilno

Niedziela przywitała nas widokiem… lodówki, a tam PIERWSZA nasza compostelka  / najpopularniejszy sposób oznaczenia szlaku jakubowego żółtą muszelką na niebieskim tle/. Obok niej  druga muszelka Grażynka – syrenka pomorza, maku kwiat i nasza karmicielka.  Podążając jej śladem zjedliśmy śniadanie i trzeba tu dodać, że w progach domu Ojców Franciszkanów, którzy nas podejmują czujemy się jak u siebie. Poranny warsztat, potrzebne naprawy i rumaki lśnią jak nowe, niestety muszą poczekać jeszcze do jutra. Ostatni uścisk dłoni Ojca Sławomira i w drogę.

A dziś? Nasz dom leży 163m od Cmentarza na Rosie, więc pierwszy etap łatwy do przewidzenia. Matka i serce Syna – grób Marszałka Józefa Piłsudskiego j Jego Matki. Byliśmy tu pierwszy raz, lecz historia powtórzyła się po raz drugi. Jak wczoraj - pełne zaskoczenie, wzruszenie na przemian z zachwytem. Urok tego miejsca, jego klimat i waga każdego zapisanego słowa, historii wyrytej na nagrobkach… Chyba nie będzie nadużyciem jeśli w tym miejscu wspomnimy Powązki, Pęksowe Brzysko, groby tak dalekie jak i bliskie sercu każdego z nas. Ech! Tu każda mogiła oddycha Ojczyzną. Szybkie postanowienie: wrócimy tu jeszcze jak Bóg da.

A potem…Kilka słów w zakrystii i coś co pozostanie z nami do końca: msza święta w Ostrej Bramie przed samym Jej obliczem.  Są takie miejsca: Jasna Góra, Rokitno, Lourdes, La Salette, teraz i to staje się tym szczególnym. Totus Tuus! I to każdy z nas! Matko prowadź!

Po takiej strawie duchowej trudno o lepszą, tymczasem droga do Kłajpedy to wisienka na torcie. Opis tego nie odda, trzeba to przeżyć. Zestaw Szwagier + Emil + Zbysiu = klasyka gatunku, ostatni Mohikanie, jak Tomilidżons w Ściganym, jak Żubr dla jelenia, jak musztarda dla hot-doga czy Maja dla Gucia. Delicje! Vaya con Dios J

PS. W Kłajpedzie czeka na nas Ojciec Piotr Stroceń, franciszkanin. Pochodzi ze Szczecina, kilka lat temu przyjął święcenia i pracuje na Litwie. Fajnie tak jechać jak do siebie. Zresztą Ojcowie Franciszkanie będą nam towarzyszyć na Camino jeszcze nie jeden raz. I tu wielkie  wielkie  po trzykroć wielkie dzięki Piotrze za pomoc. Dzięki Tobie Twoja nowa Ojczyzna i dla nas otwiera szeroko swe progi.

A tak z innej beczki: kto jest za kim? Argentyna czy Niemcy? Bo u nas jest jasność. No, tylko Andrzej był za Niemcami… już z nami nie jedzie J

Kłajpeda 58km! Vamos  Argentina!!!

 

 

aktualizowano: 2014-07-14
cofnij drukuj do góry
Wszystkich rekordów: