Pielgrzymka rowerowa 2013

Pielgrzymka rowerowa 2013 21 sierpnia 2013 wyświetleń: 3058

Dzień XXVI

Trabadelo - Pewnie każdy z nas spotkał się z określeniem: wisienka na torcie, miód malina, niebo w gebie czy jest miło i miło! I własnie TAKI dzień podarował nam Bóg! cdn.

Na początek było śniadanie z Jakubem, poznanym wczoraj młodzieńcem z Wrocławia. Nie jest żle z młodym pokoleniem, jeśli wybiera się w taką drogę. Bladym świitem Kuba poszedł szlakiem, a my ruszyliśmy w stronę zachodzącego właśnie księżyca. Niby trasa prawie płaska, a jednak jechało się średnio, bo teren powoli ale stale się wznosił. Kulminacja nastąpiła po pierwszym postoju (i baaardzo zasłużonej kawie), przy Żelaznym Krzyżu (Cruz de Ferro). Liczba leżących tam kamieni (jest tego cała góra) dobitnie mówi o wielości spraw, intencji i próśb niesionych Drogą. Nasze kamyki też zostały, a nam lżej jechało się dalej.

Lżej –wcale nie znaczy, że łatwo. Stromizna na zjeździe budziła respekt, więc było stanowczo bez pospiechu i otrożnie. Patron czuwal, więc koło południa można było ruszyć na zwiedzanie Ponferrady. Magda zrobiła to z perspektywy Carrefoura, resztę Adam poprowadził pod zamek Templariuszy. Miło.

Po południu było mniej miło, skoro w Villafracnca del Bierzo termometr pokazał 38 stopni. Za to ostatni etap nieco się skrócił, bo nasz kolumbijski amigo wydzwonił nam nocleg w Trabadelo, ciut bliżej, niż planowaliśmy. Nikt nie narzekał, bo ciepło po południu naprawdę zacne.

Reszta dnia – nasz standard. Smaczny obiadek (dziś bez mięska), na kolację sałata, za chwilę (wieczorem, bo chłodniej) Msza Święta. Pamietamy o wszystkich intencjach, dziękujemy za pozdrowienia. Santiago naprawdę jakby blisko.

 

aktualizowano: 2013-08-21
cofnij drukuj do góry
Wszystkich albumów: